piątek, 18 listopada 2011

Uwięzione

 Na początek wspomnę o tym, że niestety Władek w dwa dni po moim ostatnim wpisie niestety umarł. Jest mi oczywiście przykro, ale jak miałam wybierać to jak się męczył w ostatnie dni swojego życia, a to, żeby to się już skończyło to już wolałam zdecydowanie to drugie. Dostał jakiegoś paraliżu i nie mógł się już zupełnie ruszać. Starał się podnosić, ale nie miał już na to siły. Teraz kiedy tak na to patrzę to dla niego stało się dobrze, że już się nie musi męczyć. 
 Wracając do dzisiejszego dnia to może najpierw wyjaśnię skąd u mnie na blogu taki tytuł posta. No więc rano, kiedy byłam już w szkole zadzwoniła do mnie koleżanka i powiedziała, że coś nie tak z tramwajem i być może się spóźni i żebym zawiadomiła o tym naszą panią od wf czy naszą wychowawczynię. Nie minęło 20 minut wf przybiegła zdyszana Wiktoria ( koleżanka ) i oznajmiła pani, że idzie się przebrać do szatni. Poszłam razem z nią. W szatni było dwóch facetów - coś naprawiali przy kranach. Kiedy Wiktoria się przebrała wyszłyśmy do drugiej części szatni tam, gdzie byli ci faceci. Już ich nie było. Chwyciłyśmy za klamkę, bo jak się pewnie domyślacie chciałyśmy wyjść i iść na salę. Drzwi były zamknięte. Widocznie panowie się zapomnieli i zamknęli nas w szatni. Na początku jak to ja z Wiktorią wybuchłyśmy śmiechem, a potem zaczęłyśmy walić w drzwi. W szatni znajdują się dwa okna, z których pada widok na korytarz, który prowadzi na salę gimnastyczną. Sala była zamknięta, a nasza pani była w środku. Wiktoria stanęła na ławce i patrzyła czy nikt nie idzie. Nagle usłyszałyśmy, że drzwi się otwierają i z sali wyszła pani. Wiktoria zaczęła się drzeć ,,Kinia! Kinia! Pani wyszła!,,  Ja z całej siły zaczęłam tłuc w drzwi i nagle usłyszałyśmy głos pani. ,,Dziewczyny spokojnie.,, - mówiła. Otworzyła drzwi i ze zdziwienie spytała kto nas zamknął. Powiedziałyśmy jej wszystko i poszłyśmy na salę na wf. 
 To chyba jedyne ciekawe wydarzenie, które przydarzyło mi się w tym tygodniu. Pomijając to, że miałam parę nieprzyjemności związanych z jedną dziewczyną, bo jak twierdziła zniszczyłam jej buty. Nie będę więcej pisać na ten temat, ponieważ sprawa jest już zakończona i nie będę jej roztrząsać. 
 To tyle. Życzę miłego weekendu, Kinga. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz