piątek, 3 lutego 2012

Spadł ŚNIEGGGGG!!!

   Pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań... No dobra, może trochę przesadziłam, bo przez najbliższe 6 miesięcy na pewno tych dzwonków nie usłyszymy... i dobrze. :) Ale mimo to, że święta już minęły wygląda na to, że śnieg jednak w tym roku wcale o nas nie zapomniał. Mówiąc ''nas'' mam na myśli mieszkańców Szczecina, w tym mnie. :) Choć nie chciałam tego śniegu, bo bardzo tęskno mi za latem, a te wszystkie zimowe ubrania i ujemne temperatury doprowadzają mnie już do szału, to mimo wszystko można powiedzieć, że ucieszyłam się na widok białego puchu przykrywającego drzewa. Przynajmniej jest ładniej. Dlaczego? Już mówię. Otóż przed blokiem, w którym mieszkam znajduje się niewielki park i podczas okresu przejściowego ( styczeń i luty ) jest tam paskudnie. Wyłysiałe drzewa, wszędzie błoto i piach. MASAKRA. Dodając jeszcze mnie śpieszącą się rano na tramwaj w tym cały bagnie. ;D Na szczęście do tej pory nie zdarzyło mi się jeszcze przewrócić. :) Na całe szczęście śnieg to jakoś maskuje i w parku jest już ładnie. Zobaczymy jak długo... Oby zbyt długo nie poleżał, bo dzisiaj po szkole zaatakowano moją przyjaciółkę ''lawiną śnieżną'' i obiecała, że w poniedziałek dokopie jej wykonawcą. ;) 
   W ostatnim poście opisywałam to jak popełniłam wielkiego ''babola'' i nie nauczyłam się do niezapowiedzianej kartkówki z geografii. Otóż kartkówkę oddano mi wczoraj i jej wynik za bardzo mnie nie uszczęśliwił, ale i też wcale nie zaskoczył. Krótko mówiąc dostałam 2 :(( Mamy farta, że uczy nas taka fajna pani, która uznała, że nie będzie wpisywać takich ocen na nowy semestr i wpisała tylko same 4 i 5. Uff, było blisko.;)
   A tak prócz tego to nic nowego. Chyba będę kończyć, bo nie przychodzi mi na myśl nic więcej, co bym mogła Wam opisać. 
Pozdrawiam, Kinga. 

piątek, 27 stycznia 2012

Morze i Lodowisko

   Och, gdybym tylko mogła zatrzymać czas tak, żeby nie trzeba było wracać do szkoły... Wcale mi się do tego nie pali, a zresztą wątpię, żeby komukolwiek się chciało wracać do odrabiania lekcji i nauki. Przynajmniej ferie mi się udały i będę miała co powspominać.


   A więc, a środę wróciłam znad morza. Było bardzo fajnie. Na szczęście nie było czasu na nudę, ponieważ pokój obok mieszkała moja koleżanka, więc było co robić. Miasteczko, w którym byliśmy nazywa się Pobierowo. W sezonie jest tam mnóstwo ludzi, ale to już nie to samo jak jest się tam właśnie w takiej porze jak ja teraz. Można było powiedzieć, że miejsce było wyludnione, ale na szczęście kilkoro ( co prawda nielicznych ) osób udało się nam spotkać, także nie byliśmy tam sami. Oprócz rodziców, siostry i koleżanki wraz z jej mamą towarzyszył mi jeszcze aparat, więc zrobiłam mnóstwo zdjęć. Będziecie mogli zobaczyć, niektóre z nich poniżej. Mam nadzieję, że się spodobają. 



   Morze, morzem, ale prócz tego byłam jeszcze dzisiaj na lodowisku. Ci prawda mam potłuczone jedno miejsce, ale nie jest tak źle. Ostatnim razem na lodowisku byłam w wieku 6 lat, więc dobre 7 lat nie miałam łyżew na nogach, a mimo to przypomnienie sobie jazdy zajęło mi jakieś pół godziny. Możliwe, że przyszłoby i wcześniej, gdyby nie to, że na początku wciśnięto mi rozjeżdżone łyżwy, w których jedynie można było sobie nogi połamać. W ogóle nie dało się w nich jeździć. Były zbyt miękkie i przy najdrobniejszym ruchu wyginały się na boki utrudniając mi utrzymanie równowagi. Na szczęście po kilkudziesięciu minutach nieudanej jazdy znajoma mojej mamy przyniosła mi inne łyżwy, w których dało się jeździć bez zbędnego wyginania stóp. Oczywiście nie obyło się bez wywrotów. Na przykład, kiedy z rozpędu chciałam złapać się bandy poślizgnęłam się i wywaliłam, a podnosząc się podcięłam nogi komuś innemu. Na szczęście nie powodując upadku tej osoby. Ogólnie to jestem bardzo zadowolona i mam nadzieję, że wkrótce znów będę mogła sobie pośmigać po lodzie. :) No, o ile tylko pozbędę się bólu po pierwszym wypadzie. ;D 
   
   Tu są zdjęcia, o których mówiłam wcześniej:










   








   Face to Face z kotem. ;)


























 W stronę morza ;D



















Uśmiech!!!
























   Ruiny zamku w Trzęsaczu











   






 Trochę śniegu nie zaszkodzi ;)





































;D





   To by było na tyle. Pozdrawiam wszystkich, Kinga. 


    


   














                                 


piątek, 13 stycznia 2012

Piątek 13

   Chyba zacznę wierzyć w piątki 13... Mówi się, że 13 to pechowe liczby, ale chyba na serio coś w tym jest. Ale może zacznę od początku...
   No więc nie wiem czy na korzyść, czy na niekorzyść dziś rano odwołano nam 2 poranne wf. Właściwie to odwołano je już wczoraj,bo w końcu bez sensu by było przychodzić dzisiaj do szkoły, nie wiedząc o odwołanych lekcjach, ale mniejsza o to. Tak więc poszłam do szkoły na godzinę 9:50, choć wcześniej pojawiła się kusząca propozycja, aby odpuścić sobie dzień przed feriami i zostać w domu, ale poszłam, bo musiałam przecież pożegnać się z przyjaciółką, a po za tym nie wiem, czy by mi wybaczyła, gdybym się nie pojawiła. ;) 
   Od razu na pierwszej lekcji pani zrobiła nam niezapowiedzianą kartkówkę, z geografii, a ja GŁUPIA miałam szansę zostać w domu. Mogłam chociaż przeczytać temat o co dzień wcześniej prosiła mnie mama, albo zgłosić nieprzygotowanie, ale nic nie przyszło mi do głowy. Tak więc musiałam napisać tę piekielną kartkówkę. Z 4 zadań zrobiłam dobrze 2 i pół, więc może 2, albo chociaż marne 3 z tego będzie. MAM NADZIEJĘ... 
   Ale i tak kartkówka nie była w tym cały dniu najgorsza. Wracając ze szkoły trochę wkurzyłam się na Wiktorię co doprowadziło do takiej jakby kłótni, ale na szczęście już jest zgoda. :D Na poprawę humoru poszłam na zakupy, bo co innego miałoby mi pozwolić odsapnąć i wyluzować. Tak... typowa ze mnie zakupoholiczka i maniaczka wydawania kasy. ;)
   Uff... Dobrze, że ten cały ,,Piątek 13-ego,, już się kończy. Życzę wszystkim tym, którzy przez najbliższe dwa tygodnie będą cieszyć się wolnością udanych ferii i pozdrawiam, Kinga. :)

niedziela, 1 stycznia 2012

Święta, święta i po świętach

   Święta, święta i po świętach... A właściwie to i po świętach i po Sylwestrze. Tak, ten czas jednak szybko leci... Dopiero co rozpoczął się rok szkolny, a tu już styczeń. Potem tylko luty, marzec, kwiecień, maj... i wreszcie upragniony czerwiec i WAKACJE! Nie wiem jak Wy, ale ja jednak jestem trochę zdołowana z tego powodu, że już do szkoły. Na szczęście piątek jest wolny, a potem tylko dwa tygodnie i ferie. Jakoś będzie. 
   Na dzisiaj tylko tyle, bo wciąż szukam weny twórczej i nie mam o czym pisać. Prócz tego muszę się jeszcze spakować i przygotować do szkoły. Pozdrawiam wszystkich i życzę sukcesów w nowym roku.
Kinga. :)